Kwarantanna. Całe dni spędzamy w domu, sprzątając, krzątając się z miejsca na miejsce, nadrabiając stare seriale. Dla niektórych (w tym dla mnie) nie jest to czas kolorowy - dużo osób straciło pracę albo martwi się o to, co przyniesie kolejny dzień. Warto ten okres poświęcić na "inwestycję" w siebie, po to aby, kiedy już ten kryzys się skończy, dumnie i z podniesioną głową odnosić nowe sukcesy, znaleźć świetną pracę, spełniać marzenia! Jednym ze sposobów na rozwój jest niewątpliwie nauka języka. Jako osoba z trzyletnim doświadczeniem w nauczaniu angielskiego zarówno dzieci, jak i dorosłych, sprzedam Wam dzisiaj kilka trików na skuteczne przyswajanie języków obcych.
1. Piosenki - standardowe ćwiczenia na słuchanie mogą uśpić każdego. Co więcej, mało kto faktycznie zapamiętuje wysłuchane podczas nich słowa czy sformułowania, dlatego o ile nie przygotowujesz się do matury, czy innego egzaminu nawet nie marnuj na nie czasu! Zdecydowanie bardziej odpowiada mi nauka z piosenek, szczególnie tych szybko wpadających w ucho. Swoim uczniom także podpowiadam takie rozwiązanie. Wystarczy skopiować tekst piosenki swojego ulubionego wykonawcy, usunąć z niego losowe słowa/zwroty i gotowe! Słuchaj i wyłapuj brakujący tekst. Możesz też skorzystać z gotowych zadań dostępnych online. Nie tylko wyćwiczysz swój słuch (piosenkarze strasznie bełkoczą, każdy ma inny akcent, melodia też nie ułatwia roboty) ale i wbijesz sobie do głowy gotowe sformułowania, czy nawet całe zdania! Po każdym takim ćwiczeniu obowiązkowe jest oczywiście przetłumaczenie nieznanego słownictwa.
2. Pisanie - ja wiem, że nie każdy ma czas ślęczeć codziennie nad fiszkami. Sama też tego nie robię. Fiszki są fajne, jeżeli uczysz się podstawowego słownictwa, albo musisz opanować jakiś materiał na sprawdzian. W prawdziwym życiu średnio się sprawdzają, gdyż nieużywane słowa szybko wylatują z pamięci. Ja preferuję w tym wypadku formę ręcznego zapisu nieznanego mi słowa. Swoim uczniom często powtarzam "co zapisane to w głowie" i to się na prawdę sprawdza. Kiedy pierwszy raz spotykam się z jakimś słowem to sprawdzam jego znaczenie i odnotowuję je na kartce, jednocześnie czytając je na głos. Może zapamiętam, może nie. Gdy drugi raz na nie gdzieś trafię i znowu go nie rozumiem to potarzam całą czynność. Czemu uważam, że ta metoda jest lepsza od fiszek? Przez magię skojarzeń. W tej sytuacji nie powtarzam sobie tępo słowa, które nie ma dla mnie żadnego znaczenia, a utrwalam słowo w całym jego kontekście: kojarzę gdzie je usłyszałam, w jakim zdaniu, dlaczego mnie zaciekawiło, dlaczego musiałam je sprawdzić itd..
3. Netflix - dlaczego polecam swoim uczniom tę aplikację? Bo daje możliwość oglądania ulubionych filmów i seriali nie tylko w oryginalnym języku, ale i z napisami w tym języku. Dzięki temu jednocześnie ćwiczymy nie tylko słuch ale także czytanie i gramatykę. Jeżeli czegoś niedosłyszymy to możemy to przeczytać, jeżeli nie rozumiemy to możemy spauzować i przetłumaczyć. Jest to o wiele bardziej efektywne, niż korzystanie tylko z napisów lub tylko z lektora. Dodatkowo oglądamy coś co lubimy, co wywołuje u nas emocje, a to pozwala na szybszą i skuteczniejszą naukę.
4. Liczę się tylko ja! - w nauce języka trzeba być samolubnym. Kiedy swoim uczniom przynoszę na zajęcia zwykłe kserówki ze standardowymi ćwiczeniami to nie wzbudza to w nich żadnych emocji. Całą lekcję siedzą znudzeni i mało co pozostaje im w głowie. Sytuacja zmienia się kiedy zaczynam nawiązywać do ich zainteresowań, wieku, rodziny, życia. Mam jednego ucznia, który nie jest w stanie się skupić na najprostszym zadaniu - cały czas się wierci, myli, nic nie rozumie. Pewnego razu poprosiłam go, aby na kolejne zajęcia przygotował prezentację o sporcie, który trenuje. Nigdy nie pracowało mi się z nim lepiej. Buzia mu się nie zamykała, mówił dużo i mówił dobrze. Od tego momentu zauważyłam, że niezwykle ważne w nauce jest bycie samolubnym. Uczysz się jakiegoś słowa? zastosuj je w zdaniu, które odnosi się do Ciebie. Nie rozumiesz jakieś gramatyki? Postaraj się znaleźć jakąś sytuację ze swojego życia, do której możesz się odnieść.
5. Zanurz się w tym języku - zaobserwuj chociaż jeden kanał na YT, jedno konto na Instagramie, które jest prowadzone w języku, którego się uczysz. Nie musisz wkuwać na blachę znajdujących się tam opisów, czy treści - po prostu obcuj z językiem. Nawet się nie spostrzeżesz, jak odkryjesz, że coraz więcej rozumiesz, słyszysz, umiesz.
A wy macie jakieś swoje sprawdzone triki? Może wasz nauczyciel kiedyś podsuną wam jakiś fajny pomysł na naukę?
Pracowałam kiedyś z młodszymi dziećmi, robiliśmy książeczki w j.angielskim,graliśmy w planszówki, gry typu memory, były zabawy ruchowe, np. angielska wersja gry w pomidora, zabawa typu wisielec w odgadywanie słów itp.
OdpowiedzUsuńMój syn nauczył się wiele, grając online z rówieśnikami z innych krajów.
To prawda, też zauważyłam, że dzieciaki grające w gry online mają mniejszą barierę językową :D.
UsuńJa ostatnio poświęcam dużo czasu na naukę niemieckiego więc bardzo się cieszę że napisałaś ten wpis, bardzo mi się przyda, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS. Dodaję Twój blog do obserwowanych
Dziękuję i cieszę się, że mój wpis Ci się przyda :).
UsuńUwielbiam uczyć się języków! Dla mnie najlepszym sposobem są filmy na Netflixie (przez hiszpańskie seriale dołożyłam sobie naukę hiszpańskiego). Co jest bardzo wygodne? Z całego serduszka polecam aplikację Duolingo! Jest całkowicie darmowa. Aktualnie uczę się tam włoskiego, hiszpańskiego oraz przypominam szwedzki! A także szlifuję angielski, bo od czasów szkoły trochę minęło, a wiadomo - nie chcę pozapominać pewnych zasad. :) Niemniej jednak Duolingo jest świetną alternatywą do książek i naprawdę wiele się z tego wynosi!
OdpowiedzUsuńTo prawda, sama w autobusie czasami zaglądam do tej aplikacji :). Bardzo fajne ćwiczenia.
UsuńCzytanie książek i czasopism w obcym języku :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak. Książki można znaleźć za grosze w second handach :).
UsuńStaram się ostatnio czytać blogi po angielsku, oglądać filmiki na YT. Poza tym zauważyłam, że lepiej wchodzi mi nauka teraz kiedy chcę a nie w szkole kiedy musiałam.
OdpowiedzUsuńJest to ważna obserwacja :). Faktycznie, kiedy czegoś chcemy to łatwiej nam to przychodzi.
UsuńWydaje mi się, że ostatni sposób (zanurzenie się) jest najlepszy. Przynajmniej tak patrząc subiektywnie.
OdpowiedzUsuń(Sama też polecam notatki w kilku językach - można nauczyć się języka i jakiegoś przedmiotu, co jest przyjemne i pożyteczne.)
Pozdrawiam!
Tak, jeżeli jesteś już na dość zaawansowanym poziomie językowym to faktycznie, notatki są fajnym pomysłem :).
UsuńU mnie działają piosenki, netflix i pisanie. Zdecydowanie najłatwiej jest mi w tej nauczyć się jakiegoś języka :)
OdpowiedzUsuńmi piosenki najlepiej pomagają lepiej poznać język!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :). Słowa same zostają w głowie.
UsuńBardzo przydatny wpis.
OdpowiedzUsuńUczenie się z piosenek nie jest dla mnie. Zdecydowanie wolę się uczyć przez pisanie czy oglądanie filmów po angielsku. Ostatnio też próbuję czytać "Zmierzch" w oryginale. :D
OdpowiedzUsuńNie uważam też robienia kserówek za coś złego, może nie ma w tym wiele polotu, ale jeżeli ma się świadomość, że takie powtarzanie prościej jest zapamiętać tabelę czasowników nieregularnych, to jest to całkiem przyjemne. Szczególnie, że w szkole przeważnie każą się jej nauczyć na pamięć, co jest bez sensu. Dla mnie fajnym wyjściem jest też robienie tłumaczeń z serii "Angielski w tłumaczeniach".
myslizglowywylatujace.blogspot.com/
No pewnie, każdy ma jakiś sposób na siebie :D. Ja wymieniłam to, co zauważyłam, że działa u mnie i moich uczniów.
UsuńOglądam filmy w taki sposób jak Ty robisz, jednak mam zbyt mały zasób słów i ciągle muszę zatrzymywać, tłumaczyć. Tak więc filmy, to już bardziej dla zaawansowanych chyba... Ale piosenki fajna rzecz, no i nauka poprzez pisanie. Kiedyś tak robiłam i łatwiej się uczyłam. Część osób tak się własnie uczy - poprzez pisanie. Muszę do tego wrócić, ostatnio zrobiłam się leniwa, bo i motywacji zbytnio nie mam, a motywacja w nauce języka jest bardzo ważna :-) Jeszcze dodam, ze można kupić książki takie pół na pół: strona po angielsku, obok strona po polsku. Mam taką pt. "Pies Baskerville'ów" Artura Conana Doyle.
OdpowiedzUsuńTak, fajnie, że te książki można też dobrać odpowiednio do swojego poziomu językowego :).
UsuńJa w pracy używam dużo angielskiego i taka koniecznośc czytanian czy pisania po angielsku "zmusza" do nauki
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że masz w pracy okazję do kontaktu z językiem obcym ;)
UsuńJa jestem straszna ciapa z angielskiego, nie wiem powoli dochodzę do wniosku, że może nie lubię tego języka, bo nawet zaczyna mnie drażnić w filmach i piosenkach (a może to dlatego, ze właśnie nie mogę się go nauczyć). W szkole wiadomo nic nie nauczą ale sama też próbowałam z filmów, muzyki, różne sposoby techniki itd. Niestety wszytko mi ulatuje z mózgu od razu. Nie umiem się z tym językiem osłuchać. Jedynym ratunkiem dla mnie na głęboką wodę wyjazd i mów jakoś bo zginiesz xD.
OdpowiedzUsuńOczywiście - język nieużywany zanika i to z zawrotną prędkością! Dlatego ważne jest też, żeby na samym początku nauki używać go jak najwięcej :).
Usuń